wtorek, 10 kwietnia 2012

Jedniodniowa wycieczka do Malaki

Dary składane bogom w taoistycznej świątyni
Pewnej słonecznej niedzieli wybraliśmy się na jednodniowe zwiedzanie malezyjskiego miasta Malacca. Ofertę takową wypatrzyliśmy w biurze RMG Tours które specjalizuje się głównie w wycieczkach na jeden dzień.

O godz. 8.00 rano czekaliśmy na nasz pick up pod hotelem Mandarin Orchard, spod którego kierowca busa zabrał nas na miejsce zbiórki. Gdy wysiedliśmy już na miejscu, zaczęliśmy się zastanawiać, gdzie my  tak właściwie jesteśmy. Nasze obawy zniknęły, gdy patrząc w niebo zauważyliśmy kręcące się mozolnie koło Singapore Flyer…

Gdy wszyscy władowali się do autokaru i zostały załatwione formalności, pojechaliśmy w stronę Malezji. Chciałabym tu zaznaczyć, że nie potrzebowaliśmy żadnej wizy do Malezji. Wystarczyło, że mieliśmy ze sobą paszporty i Employment Pass.

W Johor Bahru przeszliśmy kontrolę paszportową i to dwukrotnie - raz na odprawie singapurskiej, a kawałek dalej na odprawie malezyjskiej. Dołączyła do nas wtedy nasza malezyjska przewodniczka, która towarzyszyła nam przez całą dalszą drogę.

Po drodze odwiedziliśmy fabrykę wyrobów z pewteru, czyli niskotopliwego stopu metali: miedzi, cyny i antymonu. Ze względu na swe plastyczne właściwości, wyrabia się z niego różne przedmioty do użytku codziennego, a także biżuterię. Wizyta ta była głównie nastawiona na sprzedaż gotowych wyrobów, w związku z czym nie za bardzo mi się to spodobało.

Prezentacja obróbki pewteru

Prawie gotowy produkt z pewteru

A tu znaki zodiaku
Przewodniczka opowiadała nam w trakcie jazdy dużo o historii i polityce Malezji. Wspominała również o gospodarce i o uprawach w tym kraju. Pokazywała i wyjaśniała nam nazwy drzew i krzewów pojawiających się od czasu do czasu wzdłuż drogi. Najbardziej zapadło mi w pamięć to, że Malezja jest jednym z głównych eksporterów i producentów oleju palmowego oraz kauczukowca. Potwierdzał to widok z okna autokaru - palmy olejne wydawały się głównym drzewem porastającym kraj.

Po ponad 4-godzinnej jeździe zrobiliśmy się głodni, ale czekał już na nas przygotowany bufet w hotelu Equatorial. Najedzeni wyruszyliśmy zwiedzać historyczne miasto. 


Kilkaset lat lemu Malakka przechodziła z rąk do rąk. Ok. 1400 roku powstał tu sułtanat Malakki, założony przez muzułmańskich emigrantów. Ponad sto lat później ziemie te zajęli Portugalczycy, którzy w 1641 musieli ustąpić i oddać ziemie Holendrom.
Podczas II wojny światowej kraj znajdował się pod okupacją japońską. Następni w kolejce byli Brytyjczycy, którzy władali tu do 1957 roku, gdy Malezja osiągnęła niepodległość.

Po dziś dzień znajdziemy w Malacce ślady po każdym z tych państw. 

Jedna w wielu wąskich uliczek Malaki

Malowidło w jednej ze świątyń

Dzielnica Chinatown
Pierwszym naszym przystankiem była taoistyczna świątynia Cheng Hoon Teng. Jest to najstarsza funkcjonująca po dziś dzień świątynia w Malezji. Uwagę zwraca tu pięknie zdobiona główna brama do światyni. W środku mamy kilka sal modlitewnych. Główna sala poświęcona jest bogini miłosierdzia, Kuan Yin. Inna z sal poświęcona jest bogom bogactwa i długowieczności. Sam budynek został wybudowany i urządzony zgodnie z zasadami feng shui.

Główny ołtarz w świątyni Cheng Hoon Teng


Główna brama świątyni

Modlitwy i palenie kadzideł przed świątynią

Najciekawszą rzeczą, którą usłyszałam o wyznawcach taoizmu od naszej przewodniczki, było to, iż palą oni różne papierowe przedmioty użytku codziennego (np. samochody, komputery, pieniądze, pralki, meble), aby zmarli mogli używać tych przedmiotów również po śmierci.


Następnie mieliśmy chwilę czasu wolnego, by kupić pamiątki i pozwiedzać okolicę. Pierwsze w oczy rzuciły się nam przepiękne kolorowe riksze z głośno grającą muzyką, kościół chrześcijański (Christ Church) zbudowany w 1753 r.  z oryginalną holenderską architekturą oraz wieża zegarowa Tan Beng Swee.

Jedna z kolorowych riksz

Kościół z holenderską architekturą

wieża Tan Beng Swee


Po przerwie udaliśmy się na pobliskie wzgórze, do kościoła Św. Pawła (St. Paul’s Church). Był on wybudowany już w 1521 r. Znajduje się tu pomnik Św. Franciszka Ksawerego jak również jego otwarty grób, gdyż jego ciało po jakimś czasie zostało przewiezione do kościoła jezuitów w Goa.

Św. Franciszek Ksawery

Kościół Św. Pawła
Po zejściu ze wzgórza naszym oczom ukazała się portugalska forteca zwana A Famosa. Jest jedną z najstarszych europejskich pozostałości architektonicznych w Azji. Niestety do dziś zachowała się jedynie mała brama fortecy zwana Porta de Santiago. Zrekonstruowana została dodatkowo wieża strażnicza z armatami.

Brama fortecy

Zrekonstruowane mury

Wróciliśmy do hotelu Equatorial, gdzie mieliśmy zbiórkę i wyruszyliśmy w drogę powrotną do miasta lwa.

Polecam odwiedzenie tego pięknego i historycznego miasta. Jestem jednak zdania, że jeden dzień może okazać się zbyt krótki, aby zobaczyć, co to miasto może nam zaoferować.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz